środa, 5 października 2016

Haven

Hejka ;)
Standardowo - razem z Rim przepraszamy za długi brak jakiegokolwiek posta. Niżej macie moje opowiadanie detektywistyczne ;)
Nie mam pojęcia, co jeszcze mogłabym napisać w adnotacji, więc skorzystam z bardzo mądrej zasady. Stare chińskie przysłowie mówi: "Kiedy nie wiesz, co powiedzieć, powiedz stare, chińskie przysłowie" :")
Miłego czytania ;)

     Jedyny zamek w niewielkim amerykańskim miasteczku Yerington w stanie Nevada nie cieszył się wielką popularnością. Wręcz przeciwnie - unikano nawet przechodzenia koło tego budynku.
     Nie bez powodu miejscowi zwali go Hadesem. Każdy, kto kiedykolwiek trzymał w dłoniach "Mitologię grecką" musiał go skojarzyć z tym miejscem. Zamek odzwierciedlał siedzibę władcy podziemi w tak idealny sposób, jakby jego twórca wzorował się właśnie na tamtej budowli. Budynek znajdował się na najbardziej wysuniętym na zachód krańcu miasteczka. Aby do niego dotrzeć, trzeba było przejść przez kręte drogi, podmokłe tereny oraz wyschnięte jezioro. Mówiąc ogólnie: żeby się tam dostać, trzeba było naprawdę mocno tego chcieć.
     Kiedy już pokonało się wszystkie przeszkody i przeciwności losu, oczom ukazywał się zamek dość niepozorny, jednak wręcz emanujący mrokiem. Było to jedno z tych miejsc, do których nie chce się powracać, jeżeli już raz odważyło się do nich dostać.
     Właśnie ten obiekt został uznany przez Zhang Yixinga za niezwykle interesujący. Już kiedy w szkole usłyszał od nauczycielki języka angielskiego, że jako zadanie dodatkowe mogą zrobić kilka zdjęć o dowolnym temacie, uznał, że Hades nadałby się idealnie.
     Szesnastolatek pochodził z Chin, jednakże w wieku pięciu lat, kiedy jego rodzice zmarli w wypadku samochodowym, jedyną osobą, która zgodziła się sprawować nad nim opiekę, była ciocia chłopaka. Zhang Mei, wówczas niezamężna trzydziestolatka, już po osiągnięciu dorosłości przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Z tego powodu Yixing musiał przeprowadzić się do Nevady w USA i właśnie tam rozpocząć naukę.
     Początkowo wiadomość, że pochodził z Chin przyjęto bez większego zdziwienia, jednak z czasem kilku bardziej nietolerancyjnych dla obcokrajowców rówieśników zaczęło go prześladować. Na początku  były to tylko obelgi rzucane, kiedy Chińczyk przechodził obok nich, jednak z czasem zostały do tego dołączone groźby oraz bójki, przez które Yixing miał częste problemy w szkole. Chłopak uznał więc, że jeżeli zrobi zdjęcia wnętrza Hadesu, gdzie żaden z jego rówieśników nie śmiał się nawet zbliżyć, udowodni im, że wcale nie jest aż taki zły i może prześladowaniu go w końcu nastanie kres.
     Kiedy tylko zajęcia w szkole się zakończyły, szesnastolatek ile sił w nogach pobiegł do domu. Nie musiał się przejmować, że ciocia go zauważy, gdyż ta właśnie załatwiała mnóstwo spraw w sąsiednim mieście i zapowiedziała Yixingowi, że wróci później.
     Chłopak pobiegł do swojego pokoju, aby odszukać aparat fotograficzny i po półgodzinnych poszukiwaniach w końcu odnalazł go w gabinecie Zhang Mei.
      Dotarcie do zamku zajęło mu sporo czasu i kiedy już przybył na miejsce, na zewnątrz zdążyła się wytworzyć sceneria niczym z horroru. Robiło się coraz ciemniej, a chłopak nie wpadł wcześniej na pomysł, aby zabrać ze sobą latarkę. Pierwszy raz docenił śnieżne zaspy, gdyż przynajmniej one były doskonale widoczne w powoli zapadającym zmroku.
     Yixing wspiął się na dwumetrowe ogrodzenie, jednak kiedy był już na szczycie, niefortunnie z niego spadł, niemal łamiąc przy tym nogę. Pozbierawszy się z ziemi, otrzepał się ze śniegu i biegiem ruszył w kierunku Hadesu, oświetlając sobie drogę latarką w telefonie. Młody Zhang był zmuszony wejść do środka zamku przez wybitą szybę w jednym z okiem, gdyż wrota zamknięto.
     Kiedy znalazł się już wewnątrz budynku pierwszym, co rzuciło mu się w oczy była świeca i zapałki leżące na środku pomieszczenia, jak gdyby na niego czekały. Może właśnie wtedy chłopak pierwszy raz się zaniepokoił, ale szybko stłumił w sobie obawy, korzystając z przychylności losu, dzięki czemu pokój już po chwili został oświetlony.
     Yixing zrobił wystarczającą ilość zdjęć, fotografując każde pomieszczenie, które uznał za ciekawsze. Miał już opuszczać Hades, aby być w domu, nim wróci tam jego ciocia. Wtedy jednak wracając przez korytarz, wyczuł dziwny zapach, który nasilał się z każdym krokiem. Chłopak początkowo to zbagatelizował, ale w końcu odór stał się nie do zniesienia. Yixing właśnie przekroczył róg korytarza, kiedy nagle o coś się potknął. Oświetlił owe coś i jedynym, co mógł zrobić, była ucieczka z krzykiem. W wieku szesnastu lat poćwiartowane, rozkładające się ciało nie jest codziennym widokiem.
     Yixing opuścił zamek i wrócił do domu w rekordowym czasie.

~⭐️~

- Że co niby zrobiłeś!? - wykrzyknęła Mei, kiedy od razu po wejściu do domu, doskoczył do niej spanikowany Yixing.
- Ciociu, ale nie chodzi o to! - przerwał jej młody Zhang, który nie najlepiej radził sobie z przyswojeniem faktu, że niecałą godzinę temu ujrzał trupa.
- To o co? - zapytała ciocia szesnastolatka, wieszając swój płaszcz.
- Ciociu, tam był trup! - zaskomlał z przerażeniem w głosie, na co Mei odwróciła się do niego z zaciekawieniem.
- Trup? Świetnie - stwierdziła ku zdziwieniu Yixinga. - Dawno nie rozwiązywałam spraw tego typu. Przekonamy się, czy nie wyszłam z wprawy.

~⭐️~

     Tej nocy młodzieniec został dokładnie wypytany o wszystko, co zrobił po wejściu do zamku oraz o szczegóły związane ze zwłokami, które chłopak zobaczył. Mei nie dowiedziała się od niego niczego, co byłoby w jakiś sposób przydatne, więc po daniu siostrzeńcowi szlabanu na najbliższe kilka miesięcy, usiadła na fotelu w swoim gabinecie. Wpatrując się w okno, z którego miała dość dobry widok na upiorny zarys Hadesu, starała się wydedukować, co właściwie mogło się tam wydarzyć. Świeca i zapałki, o których wspominał Yixing, dawały jasny przekaz, że musiały zostać pozostawione przez morderców osoby. W jej głowie pojawiła się masa myśli i teorii na ten temat, ale nie mogła wysnuć żadnego jednoznacznego wniosku, dopóki nie zbada miejsca zbrodni i nie ujrzy zwłok na własne oczy. Przezwyciężyła w sobie chęć pojechania do zamku od razu, gdyż nie miałaby dostatecznego oświetlenia, aby przyjrzeć się każdemu szczegółowi dokładniej. W poszukiwaniu poszlak musiała być niezwykle rzetelna, więc koniecznością było pojawienie się w Hadesie dopiero kolejnego dnia.

~⭐️~

     Zhang Mei właśnie machała Yixingowi, który w tej chwili odjeżdżał autobusem w kierunku szkoły, więc jego ciocia chciała wyruszyć na śledztwo. Wtedy rozdzwonił się jej telefon. Kobieta odebrała połączenie i zgodziła się na popołudniowe spotkanie z jakimś klientem, który niemal ją o to błagał. Po zakończeniu rozmowy udała się w kierunku swego samochodu, chcąc jak najszybciej przyjrzeć się z bliska sprawie.

~⭐️~

     Chinka stanęła nad zwłokami, kiedy po rozejrzeniu się za jakimiś wskazówkami, które pomogłyby jej w ustaleniu zabójcy, dotarła do trupa. Po krótkich oględzinach jej uwagę przykuł cieniutki sznureczek na szyi zamordowanej dziewczynki. Po przesunięciu go delikatnie na bok dostrzegła niewielką karteczkę zawieszoną na nim. Była to jedna z tych, które służyły do podpisywania prezentów. Wydrukowano na niej jedynie cztery słowa, które dały jej nowy trop.

Życie za życie, Evans.
- Evans - przeczytała na głos Mei, marszcząc brwi.
     Nazwisko z pewnością kiedyś obiło się jej o uszy, ale nie miała pojęcia, w jakich okolicznościach to się zdarzyło. Schowała karteczkę do kieszeni, rozglądając się za kolejnymi wskazówkami, które pomogłyby jej w rozwikłaniu zagadki.
     Już po kwadransie poszukiwań znalazła fakt świadczący o tym że nikomu nie zależało na zatajeniu zbrodni. Zakrwawione rękawiczki rzucone w kąt najbliższego pomieszczenia dawały do zrozumienia, że morderca miał pewność, iż nikt nie odważyłby się wejść do budynku. Była to więc osoba dokładnie zaznajomiona z miejscem.

~⭐️~

- Dzień dobry. Przepraszam, że państwu przeszkadzam, ale...
- Och, Mei! Jak dawno cię u nas nie było! Co u ciebie, kochana? Zrobię nam herbatkę i wszystko nam opowiesz! - przerwała jej staruszka mieszkająca najbliżej zamku. Jej mąż, pan Jonathan Damon podniósł się ze swojego fotela, kierując się po jakieś ciasteczka dla Chinki.
- Nie, nie, nie. Nie trzeba - zaprzeczyła od razu Zhang Mei, wprawiając w osłupienie pana Jonathana. Dotychczas nikt nie odmówił sobie przyjemności zjedzenia jego ciasteczek.
- W takim razie z jakiego powodu się u nas zjawiłaś? - zapytała pani Damon, kierując się w stronę salonu, a Mei podążyła jej śladem.
- Dowiedziałam się przed chwilą, że w zamku znaleziono zwłoki! - wykrzyknęła Chinka, siadając na kanapie naprzeciw pani Damon.
- Och, i prowadzisz śledztwo w tej sprawie?
- Nie. Przecież doskonale pani wie, że już dawno porzuciłam karierę detektywistyczną. ktoś musi opiekować się Yixingiem - wytłumaczyła, na co staruszkowie w zrozumieniu pokiwali głowami.
- Zwracam się do państwa z czystej ciekawości. Policja podobno wczoraj złapała mordercę, a mi nic o tym nie wiadomo, gdyż cały dzień byłam w Weed Heights. Myślałam, że może państwo wytłumaczyliby mi,o co w tym wszystkim chodzi - ciągnęła dalej Mei, jednak z twarzy staruszków dało się wyczytać, że nie mają pojęcia o tej sprawie.
- Jestem! Co dzisiaj na... Dzień dobry - powiedział ze zdziwieniem syn państwa Damon, Lucas.
- Skarbie, a może ty mógłbyś powiedzieć pani coś o tych zwłokach w zamku? Ponoć policja złapała już przestępcę i...- zaczęła pani Damon, kierując słowa do syna, który ukradkiem zerknął na Mei, po czym wrócił wzrokiem do matki.
- Okropna sprawa. Biedny pan Evans najpierw musiał pochować żonę, a teraz jeszcze ta dziewczynka... - powiedział współczującym tonem głosu, po czym wbiegł na górę po schodach, tłumacząc się, że musi powtórzyć materiał na wykład.

~⭐️~

- Jak wyglądał ten mężczyzna? - zapytała Mei bruneta, który właśnie opowiadał jej o szantażyście-mordercy.
- Miał kominiarkę, więc nie mogę zbyt dużo powiedzieć. Był mniej więcej mojego wzrostu, a kiedy odchodził, podwinął mu się rękaw, więc widoczny stał się tatuaż z jakimś wężem, chyba żmiją - wydukał mężczyzna, z trudem powstrzymując się od płaczu.
- Dlaczego nie zgłosił pan na policję tego morderstwa?
- Ależ w tym problem, że je zgłosiłem! Następnego dnia kiedy wróciłem z lekcji gry na fortepianie, udałem się wprost do kwiaciarni mojej żony, ale nigdzie jej nie było, więc pojechałem do domu. Nie zastałem tam ani Grace, ani Allison. Po chwili otrzymałem telefon, że mam się zjawić w zamku, więc...
- Więc Orfeusz pognał do Hadesu, aby odzyskać swą ukochaną Eurydykę, ale złamał obietnicę i ją stracił - zamyśliła się Mei.
- Proszę? - zapytał zaskoczony brunet.
- A co z pana córką? - zmieniła temat Chinka.
- Powiedział, że zobaczę ją, jeżeli nie pisnę ani słowa o... o TYM. Mówił, że obowiązuje go zasada "życie za życie", a jeden z jego ludzi zginął w wyniku strzelaniny z policją, której nie byłoby, gdybym nie złożył zeznań - tłumaczył mężczyzna płaczliwym tonem.
- A pan zgłosił sprawę...? - domyśliła się Mei.
- Jak mógłbym tego nie zrobić!? Chodzi o moją córkę! - krzyknął z oburzeniem brunet.
- Mam chyba panu o przekazania złą wiadomość, panie Evans...

~⭐️~

- Dzień dobry. Czym mogę służyć? - zdziwiła się pani Damo, kiedy otworzywszy drzwi, ujrzała dwóch policjantów.
- Jest tu niejaki Lucas Damon? - zapytał wyższy mężczyzna, na co odpowiedzią było pokręcenie głową.
- Jest na wykładzie. Powinien wrócić za jakieś pół godziny.
- Zatem poczekamy - stwierdził niższy, wpraszając się do domu.

~⭐️~

- Jestem! Co na...
- Pan Lucas Damon? - przerwał mu jeden z policjantów, a kiedy mężczyzna spostrzegł władze, natychmiast rzucił się do ucieczki. Jednak już po chwili został schwytany i zajął miejsce na tylnym siedzeniu w radiowozie.

~⭐️~

- I naprawdę powiedział, że to dziewczynka? - zdziwił się Yixing, nie dowierzając cioci, która właśnie mu tłumaczyła, w jaki sposób rozwikłała zagadkę.
- W dodatku stwierdził, że szkoda mu pana Evansa - dodała Mei.
- Gdybym ja kiedykolwiek kogoś zabił, to na pewno nie dałbym się tak łatwo podpuścić - rzucił młody Zhang.
- A spróbuj tylko, to dostaniesz szlaban do końca życia.

Mam nadzieję, że się spodobało
Taeyeon ;)