niedziela, 27 września 2015

"Pamiętniki Adama i Ewy" - nasze propozycje #3

Hej :)
Dzisiaj pojawi się tu ostatnia część naszych pomysłów jak mogłyby się zakończyć "Pamiętniki Adama i Ewy". Niedługo (może nawet jeszcze dzisiaj) zmienimy szablon bloga na taki, który jest bardziej związany z naszymi zainteresowaniami.
Bez dłuższego wstępu: Miłego czytania ^^           

Ewa

Środa - pięć lat później

Nadal nie mogę uwierzyć w swoje szczęście! Kilka lat temu zgubiłam pamiętnik. Nie mogłam go nigdzie znaleźć, a Adam nie był chętny aby mi w tym pomóc. Dobrze, że chociaż mamy Psa, który zawsze był gotowy mnie wysłuchać kiedy coś mnie trapiło. Dzisiaj opuściliśmy nasz dom i razem z wilkiem udaliśmy się pod bramy Parku Niagara, aby zobaczyć jak wiele zmieniło się odkąd zostaliśmy wygnani. Mimo upływu czasu ogród nie stracił na swojej świetności i wydaje mi się jakby czas zamarł w miejscu kiedy odeszliśmy. Staliśmy tam krótką chwilę napawając nasze oczy pięknem miejsca. Głównie to ja się tym zajmowałam, a Adam pobiegł poszukać Psa, który nagle uciekł gdzieś w okolice lasu. Niedługo po tym mężczyzna zawołał mnie i wskazał mi na naszego wilka, który bardzo starannie obwąchiwał jakiś przedmiot. Po chwili ujął go między zęby i zaniósł wprost pod moje nogi. Przedmiot wydawał mi się dziwnie znajomy. Dopiero kiedy Adam schylił się aby go podnieść zorientowałam się, że był to mój pamiętnik odrobinę nadwyrężony przez upływ czasu. Przekartkowałam go pewna, że z moich zapisków nic już nie pozostało, a tam spotkała mnie miła niespodzianka - wszystkie były nienaruszone! Nagle Pies zaczął warczeć na drzewo, z którego dały się słyszeć niepokojące szelesty. Wtedy z drzewa zeskoczyło małe stworzonko z długim ogonem. Nie mogłam sobie przypomnieć nazwy tego zwierzątka, ale potem uświadomiłam sobie, że to przecież małpka. Adam podejrzewa, że być może to ona ukradła mój dziennik. Chyba będę musiała przyznać mu rację.

Sobota

Przez te kilka lat odzwyczaiłam się od pisania i sama nie wiem od czego zacząć. Najważniejszą informacją wydaje mi się to, że od kilku tygodni Adam i ja mamy córeczkę. Oboje przeczuwamy, że jest ona darem od Boga, który nigdy o nas nie zapomniał tak jak nam obiecał. Mężczyzna stwierdził, że trzeba ją jakoś nazwać, ale nie miałam żadnego pomysłu jaką nazwę nadać tak przeuroczemu stworzeniu. Adam wpadł na pomysł, aby nazwać dziewczynkę Anną. Ten pomysł nie wydał mi się zły i z tego powodu wspólnie pomodliliśmy się, aby Pan Bóg obdarzył ją swą opieką. Mimo iż nie otrzymaliśmy odpowiedzi jesteśmy pewni, że Bóg wysłuchał nasze prośby i Anna wyrośnie na dobrą, pobożną kobietę.

Wtorek

Wczoraj wieczorem kolejny raz przybył do nas szatan. Ani Adam, ani ja nie mamy pojęcia dlaczego tak mu zależy na tym abyśmy znowu zwątpili w Boga. Niby do czego jesteśmy mu potrzebni? Od dzisiejszego poranka zaczęliśmy się modlić także o to aby więcej nie niepokoiły nas złe duchy. Tego wieczoru wyszliśmy z Adamem przed dom zostawiając Annę pod opieką Psa, ponieważ mężczyzna zauważył niepokojące błyski na niebie. Przyglądaliśmy się im w oszołomieniu i zachwycie. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy tak pięknego zjawiska. Zgodnie uznaliśmy, że najodpowiedniejszą nazwą dla nich są błyskawice. Lekko niepokoiły mnie dźwięki, które towarzyszyły im podczas przecinania nieba, ale mając Adama u boku nie obawiałam się o swoje życie. Do czasu kiedy błyskawica uderzyła w drzewo nieopodal nas. W jednej chwili zajęło się ogniem, a my z obawy o życie Anny wynieśliśmy ją z naszego drewnianego domu. Pies wybiegł za nami i uciekliśmy jak najdalej od naszego miejsca osiedlenia, które na naszych oczach zamieniało się w popiół. Tak wiele dni budowania w ciągu zaledwie kilku minut straciło sens. Gdy z rozpaczą wpatrywaliśmy się w ruiny naszego ówczesnego domu znikąd pojawił się przed nami szatan. Nie postąpił tak jak wcześniej przybierając postać zwierzęcia. Tym razem pojawił się jako obłok dymu. I gdyby nie wydobywający się z niego głos moglibyśmy stwierdzić, że to skutek uboczny ognia. Nagle z dymu wyłoniła się prawdziwa dłoń poznaczona okropnymi oparzeniami i zatrzymała się milimetry od twarzy Anny. Nie mogliśmy zareagować w jakikolwiek sposób. Patrzyliśmy w oszołomieniu na sytuację rozgrywającą się tuż przed naszymi oczami, ale gdy ręka musnęła policzek dziewczynki, a ta zaczęła krzyczeć wniebogłosy oddaliliśmy się od dymu na bezpieczną odległość. Wtedy szatan przemówił przepowiadając nam, że nasza niezliczenie razy "pra" wnuczka zastąpi moje miejsce w sercu Boga, a wtedy On zapomni, że kiedykolwiek żyłam. Nie uwierzyłam w jego ani jedno słowo. Szatan już wiele razy dał nam do zrozumienia, że jest sprytniejszy od nas. Jednak gdy demon znikł Adam uparcie stwierdził, że prawdziwy spryt złego ducha mógł polegać na tym iż tym razem powiedział nam prawdę sądząc, że mu nie uwierzymy. W oczach mężczyzny dostrzegłam niewyobrażalny lęk z jakim spoglądał na Annę. Boję się o niego.

Środa

Uciekłam od Adama. Kiedy zaczęliśmy odbudowywać nasz dom mężczyzna stwierdził, że musi załatwić pewną sprawę. Czując, że robię źle nie ufając mu podążyłam jego śladami. Zauważyłam go przy konarze niedawno spalonego drzewa. W dłoniach trzymał dziwnie zaostrzony przedmiot. Być może źle skojarzyłam fakty, ale jestem niemalże pewna, że chciał tym narzędziem zabić Annę. Ze złamanym sercem wróciłam po córkę, której kolejny raz pilnował Pies i uciekłam nakazując wilkowi zostać. Biegnąc ile sił w nogach wieczorem znalazłam się nad jakimś strumykiem. Ignorując łzy mimowolnie napływające mi do oczu narwałam mnóstwo liści i zrobiłam prowizoryczne posłanie dla córeczki. Będę spała tuż przy niej. Nie wiem czy zrobiłam dobrze uciekając. Jak mam sobie poradzić bez Psa, który przynosił nam jedzenie? Woda nie jest problemem, ale pokarm wielkim. Boję się, że Adam wróci. A jeszcze bardziej boję się, że tego nie zrobi. Sama nie wiem czego chcę. Muszę się z tym przespać.

Piątek

Uciekając zapomniałam o jednym, ale bardzo istotnym fakcie: Zostawiłam Adamowi Psa, który był niebywale dobrym tropicielem. Znalazł nas dzisiaj rano. Jakaś część mnie ucieszyła się na ich widok. Nie miałam w ustach nic przez cały dzień, ale życie córeczki było dla mnie najważniejsze, więc chciałam kolejny raz uciec. Jednak Adam zatrzymał mnie i zmusił do tego abym wytłumaczyła mu o co chodzi. Niechętnie podzieliłam się z nim swoimi obawami. Mężczyzna zapewnił mnie, że to narzędzie miało posłużyć do zabijania agresywnych zwierząt, a nie do okaleczenia naszej córeczki. Chciałabym całkowicie mu uwierzyć, zrozumieć swój błąd, ale nie mogę się na to zdobyć. Razem z Adamem wróciłam do okolic, w których odbudowywaliśmy dom, ale mimo, że go kocham czuję, że muszę być ostrożna. W dalszym ciągu martwię się o Annę.

Adam

Wtorek - pięćdziesiąt lat później

Zostawiła mnie. Odeszła jakby była zwykłym snem. Gdyby nie Anna i reszta naszych dzieci nie wiedziałbym czy naprawdę istniała. Miesiąc temu Ewa zachorowała na ciężką chorobę. Cierpiała katusze. Czułem to. Najgorsze było właśnie bezsilnie patrzenie na to jak moja ukochana się męczy. Kiedy spoglądała na mnie swoimi wielkimi oczami wypełnionymi czystym bólem miałem ochotę sam siebie zabić. Nie mogłem patrzeć na jej cierpienia, ale też nie miałem jak jej pomóc. Codziennie modliłem się, aby Bóg ją uratował. I zrobił to. Zsyłając jej dar wiecznego snu. Wyglądała jakby naprawdę zasnęła. Anna nie rozumie, że jej matka już nigdy się nie obudzi. Razem wykopaliśmy jej grób i ogrodziliśmy go ciernistymi gałęziami aby nie rozburzyły go zwierzęta. Dzisiejszy dzień zapisze się w historii na wieki. - Zginęła pierwsza kobieta. Gdy to piszę czuję jakby to wydarzenie mnie nie dotyczyło. Jakby nie umarła najbliższa mi osoba.
Ewo, kocham cię. Wiem, że nigdy tego nie powiedziałem na głos, ale to szczera prawda.
Dobranoc.

Na grobie Ewy

Gdzie była ona, t a m był Raj.
__________________________

To na tyle naszych pomysłów.
Mamy nadzieję, że się Wam spodobało.
Taeyeon i Kimiko <3


sobota, 26 września 2015

"Pamiętniki Adama i Ewy" - nasze propozyzje #2

Hej, to znowu my! :)
Jak już wcześniej napisałyśmy, będzie też druga część naszych pomysłów, czyli wpisy z pamiętnika Adama. Przepraszamy, że tak długo zwlekałyśmy z dodaniem, ale chyba rozumiecie jak to jest: szkoła, zadania domowe, obowiązki itd. Jednak jesteśmy już z drugą częścią naszych propozycji do "Pamiętników Adama i Ewy".
Zachęcamy do przeczytania. ^^                     

Adam

Poniedziałek - po wygnaniu.

Nadal nie mogę uwierzyć w to co zrobiła Ewa, ale też nie potrafię się na nią gniewać. Ostatnio obserwowałem wilki - czworonożne stworzenia, którym wymyśliłem taką nazwę. Po ich dłuższej obserwacji i próbach zawarcia przyjaznych stosunków doszedłem do wniosku, że mimo wszystko to dość spokojnie usposobione zwierzęta. Może spróbuję jednego oswoić? Przydałby się nam. Pomógłby mi chronić Ewę, a poza tym zyskałbym kompana. Mogę spróbować. Jednak w tym celu muszę jakoś go do siebie przekonać. To raczej nie będzie łatwe. Na razie mam pewną hipotezę jak mogę go oswoić. Myślę, że świeże mięso może załatwić sprawę.

Wtorek - trzy tygodnie później

Po wielu dniach zmagań w końcu mi się udało. Pies, bo tak wabi się nasz udomowiony wilk, spędza z nami każdą chwilę. Sposób oswajania za pomocą mięsa oraz spokojnego mówienia zadziałał. Wydaje mi się, że zwierzę zaczęło się do nas przyzwyczajać. Od kilku dni uczę Psa polowania. W prawdzie już to umie, ale przeważnie sam zjada upolowane zwierzę nie dzieląc się z nami. Muszę jakoś mu pokazać, że ma obowiązek to robić. Jednak widząc z jakim entuzjazmem zjada swoje zdobycze sądzę, że przed nami jeszcze długa droga. Z każdym dniem coraz mocniej czuję, że pomiędzy nim a mną jest coś, czego nie umiem opisać. To uczucie jest trochę podobne do tego co czuję do Ewy, ale jednak nie jest aż tak mocne. Może to przyjaźń? Ewa wymyśliła to słowo. Mówi, że czuje do Psa to samo co ja. W każdym razie, teraz oprócz swojego dziennika mam jeszcze przyjaciela, któremu mogę powierzyć każdy sekret.

Środa

Dziś byłem naprawdę zaskoczony zachowaniem Psa. Dzień minął spokojnie, ale noc była czymś, czego nie da się zapomnieć. Zdarzyło się wydarzenie, które przypominało mi pamiętną niedzielną noc kiedy to tygrys zaatakował Ewę. Siedzieliśmy razem z Psem przed domem, gdy zjawiły się dzikie pumy. Jeszcze do teraz odnoszę wrażenie, że koty raczej nas nie lubią. Z resztą wzajemnie. Dziesiątka mocno umięśnionych i prawie tak dużych jak my sami pum zbliżała się do nas z wyraźną żądzą mordu w oczach. Szybko odprowadziłem Ewę do domu, ale Pies nie chciał wejść. Sam jeden natarł na dzikie koty. Bałem się o niego. Jeden udomowiony wilk chciał się zmierzyć z dziesięcioma większymi od siebie pumami? Wiedziałem, że sobie nie poradzi. Wybiegłem z domu i ruszyłem mu na pomoc. Pumy miały przewagę liczebną i nie dawaliśmy im rady. Pies i ja mieliśmy już dużo krwawiących ran, a otaczające nas koty odgradzały nam drogę do chaty. Psu udało się uciec. Myślałem, że mnie zostawi, ale on stanął na kamieniu i zaczął wyć. Zapadła cisza. Dzikie koty zamarły nadstawiając uszu. Przeczuwały niebezpieczeństwo.  Po kilku sekundach z lasu wybiegły dziesiątki wilków i zgodnie rzuciły się na pumy. Gdy te uciekły, wszystkie przybyłe zwierzaki stanęły w okręgu, razem z Psem. Nie rozumiałem ich zachowania, ale dostrzegłem w środku ich okręgu łagodne światło. Gdy zniknęło, wszystkie wilki ruszyły w stronę lasu, a Pies usiadł obok miejsca, które wcześniej było oświetlone. Podszedłem i zobaczyłem napis "Nie zapomniałem o was moje dzieci. Nigdy nie zapomnę i będę się o was troszczył zawsze...". Wtedy zrozumiałem, że to sam Bóg nas uratował. Upadłem na kolana i zmówiłem modlitwę.

Sobota - dwa tygodnie później

Bóg zrobił dla nas już tyle rzeczy, a my nic. Nie wiedzieliśmy jak się mu odwdzięczyć, podziękować za wszystko co dla nas robi. Wpadliśmy na pomysł aby codziennie, rano i wieczorem, odmawiać modlitwę, a dodatkowo w niedzielę robić to też w południe. Postanowiliśmy też krótko dziękować Bogu przed każdym posiłkiem i po nim. Wiemy już, że szatan próbuje nas sprowadzić na złą drogę, ale my kochamy Boga i nie damy się mu zmylić. Nie nabierzemy się na jego sztuczki. Dobrze, że jesteśmy razem - Ewa i ja. Możemy się nawzajem pilnować aby nie zejść z dobrej drogi, ale jednak się boję, że gdy nam obojgu szatan zawiąże przepaską kłamstwa oczy, nikt inny nas nie uratuje. Dlatego zdajemy się na Boga, że będzie mieć nas nadal w swej opiece. Ewa potrzebuje pomocy, lepiej pójdę sprawdzić o co chodzi...
                                                      

Już wkrótce pojawi się kolejna część naszych pomysłów.
Mamy nadzieję, że się Wam spodobało :)
Kimiko i Taeyeon <3

poniedziałek, 21 września 2015

"Pamiętniki Adama i Ewy" - nasze propozycje

Hej :)
Nie wiemy czy jest Wam znany utwór Marka Twaina pt. "Pamiętniki Adama i Ewy", ale wpadłyśmy na pomysł, żeby na podstawie fragmentów tej powieści napisać swoje własne propozycje co mogło się stać gdy pierwsi ludzie zostali wygnani z Edenu.
No więc... Zaczynamy :)
Życzymy miłego czytania ^^              

Ewa

Środa - Dzień wygnania

O nie... nie, nie, nie, nie! To nie może być prawdą! Nie... Co ja zrobiłam!? Czy ktokolwiek może zrozumieć co teraz przeżywam? Głowa mi pęka od nadmiaru myśli. A ten strach, poczucie winy, smutek, rozpacz - nigdy nie czułam tego w tak pełnej świadomości. Teraz wszystkie problemy, które miałam wcześniej wydają się być zwykłą błahostką. Nie mogę się skupić... Co ja uczyniłam? Dlaczego? Czuję się z tym źle. Przeraża mnie świadomość, że wiem co jest dobre, a co złe. Mogłam nie zrywać tego owocu! Nie słuchać tego węża! Adam wiedział, że będą z tego powodu same kłopoty. Czemu nie posłuchałam jego rady!? Bóg wygnał nas z Raju i zakazał powrotu. Już nigdy więcej nie ujrzę tych cudów. Tego, że lew w najlepsze leżał sobie obok owieczki, a kiedy opuszczałam Park Niagara widziałam okropny widok. Lew, dawniej jeden z moich najlepszych przyjaciół, umyślnie, z zimną krwią mordował swojego towarzysza! Przynajmniej dobrze, że mam Adama. Przy nim czuję się bezpieczna, ale on jest na mnie zły. Boli mnie to. Przeze mnie mojemu ukochanemu będzie się ciężko żyć. Czuję się też trochę... obco? Co za okropny wyraz. Nowe środowisko i te zwierzęta-mordercy... Mimo, że niektóre są nam przychylne większość z nich chce nas zabić. Panie Boże, przepraszam! Moje myśli są teraz w kompletnym chaosie. Pozbieram się w całość. Może jutro, za tydzień, za miesiąc, za rok... Może nigdy? To co się stało jest tak okropne, że... Nie! Ewo, uspokój się! Tak bardzo chciałabym cofnąć czas albo przynajmniej zapomnieć. Ale jak mam zapomnieć o prawdziwym Raju, który utraciłam? Z własnej chciwości? Lepiej się z tym prześpię.

Czwartek

Teraz już wiem, że jestem tylko zwykłą dziewczyną, a nie eksperymentem jak myślałam wcześniej. Z tego powodu nie czuję już potrzeby prowadzenia dziennika. Jednak przyzwyczaiłam się do tego i sprawia mi to przyjemność. Nadal będę go prowadzić choćby z tego względu, że mogę mu powierzyć wszystko to, co boję się wyznać Adamowi z obawy, że mnie wyśmieje. Przy okazji wymyśliłam nową nazwę dla tego dziennika. Skoro ma przechowywać moje osobiste sprawy to nazwę go pamiętnikiem, ponieważ będzie pamiętał wszystkie moje obawy lub miłe wspomnienia i kiedyś będę mogła to ponownie przeczytać. Trochę odbiegając od tego tematu: Wczoraj wygnano nas z Raju. Jestem załamana. Nie mam pojęcia co bym ze sobą zrobiła gdyby nie było przy mnie Adama. Tylko, że jest teraz na mnie bardzo zły i siedzi na złamanym pniu drzewa chowając twarz w dłoniach i udaje, że mnie nie słyszy kiedy go wołam. Jednak myśląc optymistycznie to wśród wszystkich minusów tego przykrego wydarzenia jest też kilka plusów. To prawda, że już nigdy nie będziemy mogli wrócić do Raju, ponieważ Bóg stanowczo nam to ujął, ale wygląda na to, że Adam mimo swojej złości i przygnębienia zaczął się o mnie troszczyć. W ciągu tego dnia potrafił kilkakrotnie zapytać czy wszystko u mnie w porządku i czy nie potrzebuję czegoś. To bardzo miłe z jego strony i mogę tylko modlić się, aby nie zapomniał o tym zwyczaju. Podoba mi się, że się o mnie troszczy.

Piątek

Dzisiaj piszę później niż zwykle. Słońce prawie już skryło się za horyzontem, a ja walczę z prędkością zachodu i przy ostatnich promykach skrobię to. Rankiem kiedy rozpoczęliśmy swoją wędrówkę w poszukiwaniu wody Adam wpadł na moim zdaniem naprawdę fantastyczny pomysł. A mianowicie taki, aby wybudować coś lepszego i większego niż szałas. Całe południe zbierałam drewno i kamienie, podczas gdy Adam siedział przy potoku twierdząc, że "myśli". W dodatku miał wyrzuty, że mu przeszkadzam. Nie rozumiem czemu ma do mnie pretensje skoro sam nie musi niczego zbierać i nie wie jakie to męczące. Po południu mężczyzna miał już swoją koncepcję tego jak ma wyglądać nasze schronienie. Zdecydował nazwać je "dom" w skrócie od Długotrwałe Osiedlenie Miejscowe. Według mnie to dziwna nazwa, ale nie wnikam co miał na myśli ją wymyślając. Rozpoczęliśmy budowę domu. "Rozpoczęliśmy" w znaczeniu, że ja wykonywałam polecenia Adama, który tymczasem kreślił patykiem jakieś kółka w piasku. Patrząc w jego oczy nie mogłam mu odmówić, więc wykonywałam jego rozkazy najlepiej jak umiałam, ale po pewnym czasie mężczyzna stwierdził, że wszystko robię źle i przyłączył się do pracy. Do wieczora pracowaliśmy w pocie czoła, a potem nagle zorientowaliśmy się, że ktoś przygląda się nam przygląda. Był to mały lis. Adam przywołał go i nakarmił. Jakież wielkie było nasze zdumienie kiedy nagle zwierzę przemówiło. Okazało się, że był to szatan pod postacią lisa, który śledził nas odkąd opuściliśmy Park Niagara. Zaproponował nam abyśmy do niego dołączyli, ponieważ na świecie istnieje więcej ludzi, którzy są pod jego przywództwem i żyje im się o wiele lepiej niż nam żyło się w Raju. Adam był skłonny mu uwierzyć i przystać na jego propozycję, ale powstrzymałam go z doświadczenia wiedząc, że nie warto ufać mówiącym zwierzętom. Szatan powiedział nam, że w momencie kiedy przekroczyliśmy bramę Raju, Bóg zapomniał o nas, stworzył nowych, lepszych ludzi, dba o nich lepiej niż dbał o nas, a w dodatku pozwala im jeść owoce z nam zakazanego drzewa. Przewidział nam, że od tego momentu będą nas spotykać same klęski i że wkrótce zginiemy śmiercią tragiczną. Zniknął jak zły sen zasiewając w nas obawę i niepokój czy jego słowa mogą być prawdą.

Niedziela

Wczoraj nie miałam czasu na zapisanie wpisu w pamiętniku, ale wydarzenia wczorajszego wieczoru były tak drastyczne, że nie mogłam się pozbierać. Gdy wracaliśmy do domu nagle z ukrycia wyskoczył na mnie tygrys. Zamarłam z przerażenia i już nie byłoby mnie na tym pięknym świecie gdyby nie Adam, który odepchnął mnie i zasłonił własną piersią. Gdy tygrys drasnął jego rękę pazurami i już zamierzał skoczyć mu do szyi krzyknęłam "Panie, błagam, uratuj go!". W tym samym momencie dostrzegłam na niebie oślepiający błysk, który w ułamku sekundy zniknął jak gdyby nigdy go nie było. Kiedy już po całym incydencie wspomniałam o tym Adamowi uparcie twierdził, że nic takiego nie zaobserwował. Zaraz po błysku tygrys zamarł, a mężczyzna korzystając z tego faktu podbiegł do mnie i oboje z ukrycia obserwowaliśmy co dzieje się ze zwierzęciem. Powietrze wokół kota zaczęło się delikatnie skrzyć, a następnie wylądował na czterech łapach i odszedł w głąb lasu, w stronę Edenu. Nie powiedziałam tego Adamowi, ale zauważyłam, że mięśnie zwierzaka były napięte. Poruszał łapami walcząc sam ze sobą. Prowadził go Bóg.

Na dziś to tyle. 
Na sto procent wkrótce pojawi się kolejna część naszego opowiadania.
Kimiko i Taeyeon <3

sobota, 19 września 2015

Na dzień dobry ♥

Hej :)
To nasz pierwszy post na tym blogu, na którym będziemy pisać o wszystkim i o niczym w znaczeniu dosłownym. Nasze imiona to Wiktoria i Edyta, ale wolimy aby zwracać się do nas Kimiko i Taeyeon. A dlaczego właśnie tak to wyjaśnimy Wam innym razem ^^

Kimiko (Wiktoria) 
Jestem pozytywnie zakręconą osóbką o dość nietypowym charakterze. Może się to Wam nie spodoba, ale nie jestem taka jak inne dziewczyny. Nie przepadam za modą i innymi rzeczami z tym powiązanymi. Moją pasją są gry. Wprawdzie nie mam ich dużo i nie jestem super wprawnym graczem oraz mistrzem internetu ale mimo to - lubię to ;D. Poza tym bardzo lubię filmy fantasy i science-fiction. Moimi ulubionymi są te z sagi Gwiezdnych Wojen oraz wszystkie kanony z nimi związane :) Uwielbiam się śmiać tak właściwie z ... niczego, ale jak to mówią "Śmiej się. Niech reszta świata zastanawia się dlaczego." Może Was do siebie nie zniechęciłam. Mam taką nadzieję. ;) Wstawiać tu będę w miarę możliwości posty o tematyce związanej z moimi zainteresowaniami, czyli np. gry. Czasem będę wstawiać coś całkowicie nie związanego z moimi pasjami, ale co tam, będzie się działo ;)

Jak pewnie zdążyliście zauważyć moja ulubiona gra to Tomb Raider. :)

Taeyeon (Edyta)
Jestem osobą z dość nietypowymi zainteresowaniami. Tak jak Kimiko nie interesuje mnie moda, makijaż i rzeczy z tym związane. Według ludzi jestem miła inaczej, uparta i mam zdolności przywódcze. Jednak nie przejmuję się tym co mówią i myślą o mnie inni. Mimo ich opinii nie mam najmniejszego zamiaru się zmieniać i pozostanę sobą. Najbardziej interesuję się kulturą Azji, a szczególnie jej muzyką. W przeciwieństwie do większości innych ludzi w moim wieku nie słucham rapu, a K-POPu. W przyszłości chciałabym zamieszkać w Korei Południowej, a jeśli mi się to nie uda to mam zamiar przynajmniej ją zwiedzić. Za wszelką cenę dążę do zrealizowania swoich marzeń, nawet jeżeli są one mało prawdopodobne to i tak się nie poddam w ich spełnieniu :) Moją pasją jest rysowanie i czytanie książek, a w szczególności szkicowanie ołówkiem. Chciałabym związać swoją przyszłość z twórczością i mam nadzieję, że mój plan się powiedzie. Bardzo się rozpisałam, ale lepiej, żebyście wiedzieli z kim macie do czynienia.
W miarę swoich możliwości podobnie jak Kimiko będę zamieszczać tu posty o swoich zainteresowaniach ;)

Nie wspominałam, że mój ulubiony zespół to BTS :)

Na dzisiaj to chyba wystarczy.
Do następnego postu :)
Kimiko i Taeyeon <3