środa, 13 kwietnia 2016

Misja Vuko Drakkainena na planecie Midgaard

"Dosłownie za chwilę" właśnie nadeszło. I jak tak o tym myślę, to chyba to nie była chwila xD
Także...
Witam Was ponownie! :D
Jak już pisałam we wcześniejszym poście - tutaj przedstawimy nasze opisy przeżyć wewnętrznych pisane z perspektywy Vuka Drakkainena (książka "Pan Lodowego Ogrodu"). Tym razem naprawdę za chwilę pojawi się następny post (tak, będzie trzeci taki krótki).
Miłego czytania ;)

~~~

Opis przeżyć napisany przez Taeyeon

Jestem Vuko Drakkainen i zostałem wysłany na ściśle tajną, nielegalną misję odnalezienia ziemskiej grupy badawczej, która przybyła na Midgaard i ślad po niej zaginął.
     Kiedy wylądowałem na tej planecie, nie było nikogo w pobliżu z czego w duchu się ucieszyłem. Nikt z Ludzi Wybrzeża nie mógł dowiedzieć się o istnieniu Ziemian. Przypomniałem sobie polecenia Pana Lodowca, więc stanąłem tuż przy miejscu mego lądowania i skierowałem się dokładnie trzysta siedemdziesiąt sześć kroków na wschód. To w tamtym miejscu zaginęli badacze. Nagle pojawił się przede mną nieuzbrojony Człowiek Wybrzeża. Rozpoznałem go natychmiastowo z powodu niespotykanego nigdzie na Ziemi koloru skóry. Stanąłem jak wryty i modliłem się, żeby Cyfral już zadziałał, utożsamiając mnie z mieszkańcami Midgaardu. Jednak z nieznanej mi przyczyny nie zrobił tego.
- Kim jesteś? - zapytał Midgaardianin, a dzięki Cyfralowi zrozumiałem to bez najmniejszego problemu. Nieznacznie postąpiłem krok w tył, a potem kolejny i powoli zacząłem manewr, dzięki któremu maczeta znalazłaby się w mojej dłoni. Człowiek Wybrzeża w dalszym ciągu stał przede mną, oczekując odpowiedzi. Na jego twarzy zaczęło pojawiać się zniecierpliwienie.
- Wygnano mnie z moich stron. - powiedziałem chrapliwie i trochę zbyt szybko, nagle wpadając na pomysł udawania chorego Człowieka Wybrzeża.
- Dlaczego? Skąd cię wygnano? - pytał w dalszym ciągu Midgaardianin, marszcząc czoło. Czułem jak po karku spływa mi strużka potu, a dłonie, który próbowałem dobyć maczety drżały.
- Jestem chory. Mam inny kolor skóry. Powiedziano mi, że jeśli wygram w boju, będę mógł zostać. Mimo mojego zwycięstwo wygnano mnie i pozbawiono broni. - powiedziałem, zaciskając dłoń na skraju pasa za każdym razem, gdy zadrżał mi głos. Udało mi się wyjąć maczetę, a kiedy Midgaardianin kiwnął głową ze współczuciem, ciąłem nią, zabijając go w mgnieniu oka. Upadłem na kolana, odrzucając od siebie splamioną krwią przeciwnika broń i ukryłem twarz w dłoniach, ciężko wzdychając. Miałem wyrzuty sumienia, ponieważ zawiodłem Lodowca, który pokładał we mnie nadzieję, a dodatkowo zabiłem bezbronnego Midgaardianina. Ogarnął mnie niewysłowiony smutek oraz niepokój. Midgaardianin mógł mieć kochającą rodzinę, a ja bez skrupułów usunąłem go ze swojej drogi. Bałem się, że z Cyfralem jest coś nie w porządku. Nie zadziałał, kiedy najbardziej go potrzebowałem. W końcu, zdruzgotany, wstałem, ostrożnie sięgając po mieczu i odwracając wzrok od zamordowanego Człowieka Wybrzeża, ruszyłem przed siebie.
     Zachowywałem się, jakbym nie był sobą, ponieważ zrozumiałem, że będę musiał dążyć po trupach do celu. Ale to wszystko dla dobra Midgaardu.



~~~

Opis przeżyć napisany przez Sangrim
(tak, tak, wiem, że jest mega krótki xD)

Siedziałem jeszcze chwilę na klifie. Po chwili postanowiłem ruszyć w dalszą drogę. Już miałem wejść na drogę, gdy nagle zobaczyłem tubylca. Był to jeden z miejscowych handlarzy. To on ostatnio prawie wpadł na pewną grupę badaczy. Na szczęście udało mi się go odciągnąć od nich. Nie zwróciłbym na niego większej uwagi, gdyby nie to, co robił. To co się stało, wzbudziło we mnie zaciekawienie. Handlarz obchodził uschłe drzewo dookoła. Wypowiadał jakieś dziwne, niezrozumiałe dla mnie słowa. Ciągle się śmiał. Ja natomiast zacząłem ciężko oddychać, ponieważ byłem nieco zaniepokojony. Nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Mężczyzna dotknął końcem palca kory drzewa, a ono nagle ożyło. Wytrzeszczyłem oczy ze zdumienia. Byłem zaskoczony, a jednocześnie lekko podekscytowany tym zdarzeniem. "Czy to naprawdę była magia? Czy o tym mówił Lodowiec?" Zaimponował mi czyn handlarza. Z wrażenia zaniemówiłem. Gdy ten skończył "przywracać drzewo do życia" odczułem mimowolnie ulgę, ale jednak ogarnął mnie też smutek. Czułem lekki niedosyt, chciałem zobaczyć coś jeszcze. Natomiast handlarz zachowywał się jakby to była dla niego codzienność. Ups! Zauważył mnie! Ech, teraz będę musiał mu się jakoś wytłumaczyć. Raczej nie wyglądał na zadowolonego z mojej obecności. Mój niepokój wrócił, a moje ręce zaczęły się pocić.


~~~

A więc do następnego postu ;)
Sangrim i Taeyeon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz