Także...
Witam Was ponownie! :D
Jak już pisałam we wcześniejszym poście - tutaj przedstawimy nasze opisy przeżyć wewnętrznych pisane z perspektywy Vuka Drakkainena (książka "Pan Lodowego Ogrodu"). Tym razem naprawdę za chwilę pojawi się następny post (tak, będzie trzeci taki krótki).
Miłego czytania ;)
~~~
Opis przeżyć napisany przez Taeyeon
Jestem Vuko Drakkainen i zostałem wysłany na ściśle tajną, nielegalną misję odnalezienia ziemskiej grupy badawczej, która przybyła na Midgaard i ślad po niej zaginął.
Kiedy wylądowałem na tej planecie, nie było nikogo w pobliżu z czego w duchu się ucieszyłem. Nikt z Ludzi Wybrzeża nie mógł dowiedzieć się o istnieniu Ziemian. Przypomniałem sobie polecenia Pana Lodowca, więc stanąłem tuż przy miejscu mego lądowania i skierowałem się dokładnie trzysta siedemdziesiąt sześć kroków na wschód. To w tamtym miejscu zaginęli badacze. Nagle pojawił się przede mną nieuzbrojony Człowiek Wybrzeża. Rozpoznałem go natychmiastowo z powodu niespotykanego nigdzie na Ziemi koloru skóry. Stanąłem jak wryty i modliłem się, żeby Cyfral już zadziałał, utożsamiając mnie z mieszkańcami Midgaardu. Jednak z nieznanej mi przyczyny nie zrobił tego.
- Kim jesteś? - zapytał Midgaardianin, a dzięki Cyfralowi zrozumiałem to bez najmniejszego problemu. Nieznacznie postąpiłem krok w tył, a potem kolejny i powoli zacząłem manewr, dzięki któremu maczeta znalazłaby się w mojej dłoni. Człowiek Wybrzeża w dalszym ciągu stał przede mną, oczekując odpowiedzi. Na jego twarzy zaczęło pojawiać się zniecierpliwienie.
- Wygnano mnie z moich stron. - powiedziałem chrapliwie i trochę zbyt szybko, nagle wpadając na pomysł udawania chorego Człowieka Wybrzeża.
- Dlaczego? Skąd cię wygnano? - pytał w dalszym ciągu Midgaardianin, marszcząc czoło. Czułem jak po karku spływa mi strużka potu, a dłonie, który próbowałem dobyć maczety drżały.
- Jestem chory. Mam inny kolor skóry. Powiedziano mi, że jeśli wygram w boju, będę mógł zostać. Mimo mojego zwycięstwo wygnano mnie i pozbawiono broni. - powiedziałem, zaciskając dłoń na skraju pasa za każdym razem, gdy zadrżał mi głos. Udało mi się wyjąć maczetę, a kiedy Midgaardianin kiwnął głową ze współczuciem, ciąłem nią, zabijając go w mgnieniu oka. Upadłem na kolana, odrzucając od siebie splamioną krwią przeciwnika broń i ukryłem twarz w dłoniach, ciężko wzdychając. Miałem wyrzuty sumienia, ponieważ zawiodłem Lodowca, który pokładał we mnie nadzieję, a dodatkowo zabiłem bezbronnego Midgaardianina. Ogarnął mnie niewysłowiony smutek oraz niepokój. Midgaardianin mógł mieć kochającą rodzinę, a ja bez skrupułów usunąłem go ze swojej drogi. Bałem się, że z Cyfralem jest coś nie w porządku. Nie zadziałał, kiedy najbardziej go potrzebowałem. W końcu, zdruzgotany, wstałem, ostrożnie sięgając po mieczu i odwracając wzrok od zamordowanego Człowieka Wybrzeża, ruszyłem przed siebie.
~~~
A więc do następnego postu ;)
Sangrim i Taeyeon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz