niedziela, 27 września 2015

"Pamiętniki Adama i Ewy" - nasze propozycje #3

Hej :)
Dzisiaj pojawi się tu ostatnia część naszych pomysłów jak mogłyby się zakończyć "Pamiętniki Adama i Ewy". Niedługo (może nawet jeszcze dzisiaj) zmienimy szablon bloga na taki, który jest bardziej związany z naszymi zainteresowaniami.
Bez dłuższego wstępu: Miłego czytania ^^           

Ewa

Środa - pięć lat później

Nadal nie mogę uwierzyć w swoje szczęście! Kilka lat temu zgubiłam pamiętnik. Nie mogłam go nigdzie znaleźć, a Adam nie był chętny aby mi w tym pomóc. Dobrze, że chociaż mamy Psa, który zawsze był gotowy mnie wysłuchać kiedy coś mnie trapiło. Dzisiaj opuściliśmy nasz dom i razem z wilkiem udaliśmy się pod bramy Parku Niagara, aby zobaczyć jak wiele zmieniło się odkąd zostaliśmy wygnani. Mimo upływu czasu ogród nie stracił na swojej świetności i wydaje mi się jakby czas zamarł w miejscu kiedy odeszliśmy. Staliśmy tam krótką chwilę napawając nasze oczy pięknem miejsca. Głównie to ja się tym zajmowałam, a Adam pobiegł poszukać Psa, który nagle uciekł gdzieś w okolice lasu. Niedługo po tym mężczyzna zawołał mnie i wskazał mi na naszego wilka, który bardzo starannie obwąchiwał jakiś przedmiot. Po chwili ujął go między zęby i zaniósł wprost pod moje nogi. Przedmiot wydawał mi się dziwnie znajomy. Dopiero kiedy Adam schylił się aby go podnieść zorientowałam się, że był to mój pamiętnik odrobinę nadwyrężony przez upływ czasu. Przekartkowałam go pewna, że z moich zapisków nic już nie pozostało, a tam spotkała mnie miła niespodzianka - wszystkie były nienaruszone! Nagle Pies zaczął warczeć na drzewo, z którego dały się słyszeć niepokojące szelesty. Wtedy z drzewa zeskoczyło małe stworzonko z długim ogonem. Nie mogłam sobie przypomnieć nazwy tego zwierzątka, ale potem uświadomiłam sobie, że to przecież małpka. Adam podejrzewa, że być może to ona ukradła mój dziennik. Chyba będę musiała przyznać mu rację.

Sobota

Przez te kilka lat odzwyczaiłam się od pisania i sama nie wiem od czego zacząć. Najważniejszą informacją wydaje mi się to, że od kilku tygodni Adam i ja mamy córeczkę. Oboje przeczuwamy, że jest ona darem od Boga, który nigdy o nas nie zapomniał tak jak nam obiecał. Mężczyzna stwierdził, że trzeba ją jakoś nazwać, ale nie miałam żadnego pomysłu jaką nazwę nadać tak przeuroczemu stworzeniu. Adam wpadł na pomysł, aby nazwać dziewczynkę Anną. Ten pomysł nie wydał mi się zły i z tego powodu wspólnie pomodliliśmy się, aby Pan Bóg obdarzył ją swą opieką. Mimo iż nie otrzymaliśmy odpowiedzi jesteśmy pewni, że Bóg wysłuchał nasze prośby i Anna wyrośnie na dobrą, pobożną kobietę.

Wtorek

Wczoraj wieczorem kolejny raz przybył do nas szatan. Ani Adam, ani ja nie mamy pojęcia dlaczego tak mu zależy na tym abyśmy znowu zwątpili w Boga. Niby do czego jesteśmy mu potrzebni? Od dzisiejszego poranka zaczęliśmy się modlić także o to aby więcej nie niepokoiły nas złe duchy. Tego wieczoru wyszliśmy z Adamem przed dom zostawiając Annę pod opieką Psa, ponieważ mężczyzna zauważył niepokojące błyski na niebie. Przyglądaliśmy się im w oszołomieniu i zachwycie. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy tak pięknego zjawiska. Zgodnie uznaliśmy, że najodpowiedniejszą nazwą dla nich są błyskawice. Lekko niepokoiły mnie dźwięki, które towarzyszyły im podczas przecinania nieba, ale mając Adama u boku nie obawiałam się o swoje życie. Do czasu kiedy błyskawica uderzyła w drzewo nieopodal nas. W jednej chwili zajęło się ogniem, a my z obawy o życie Anny wynieśliśmy ją z naszego drewnianego domu. Pies wybiegł za nami i uciekliśmy jak najdalej od naszego miejsca osiedlenia, które na naszych oczach zamieniało się w popiół. Tak wiele dni budowania w ciągu zaledwie kilku minut straciło sens. Gdy z rozpaczą wpatrywaliśmy się w ruiny naszego ówczesnego domu znikąd pojawił się przed nami szatan. Nie postąpił tak jak wcześniej przybierając postać zwierzęcia. Tym razem pojawił się jako obłok dymu. I gdyby nie wydobywający się z niego głos moglibyśmy stwierdzić, że to skutek uboczny ognia. Nagle z dymu wyłoniła się prawdziwa dłoń poznaczona okropnymi oparzeniami i zatrzymała się milimetry od twarzy Anny. Nie mogliśmy zareagować w jakikolwiek sposób. Patrzyliśmy w oszołomieniu na sytuację rozgrywającą się tuż przed naszymi oczami, ale gdy ręka musnęła policzek dziewczynki, a ta zaczęła krzyczeć wniebogłosy oddaliliśmy się od dymu na bezpieczną odległość. Wtedy szatan przemówił przepowiadając nam, że nasza niezliczenie razy "pra" wnuczka zastąpi moje miejsce w sercu Boga, a wtedy On zapomni, że kiedykolwiek żyłam. Nie uwierzyłam w jego ani jedno słowo. Szatan już wiele razy dał nam do zrozumienia, że jest sprytniejszy od nas. Jednak gdy demon znikł Adam uparcie stwierdził, że prawdziwy spryt złego ducha mógł polegać na tym iż tym razem powiedział nam prawdę sądząc, że mu nie uwierzymy. W oczach mężczyzny dostrzegłam niewyobrażalny lęk z jakim spoglądał na Annę. Boję się o niego.

Środa

Uciekłam od Adama. Kiedy zaczęliśmy odbudowywać nasz dom mężczyzna stwierdził, że musi załatwić pewną sprawę. Czując, że robię źle nie ufając mu podążyłam jego śladami. Zauważyłam go przy konarze niedawno spalonego drzewa. W dłoniach trzymał dziwnie zaostrzony przedmiot. Być może źle skojarzyłam fakty, ale jestem niemalże pewna, że chciał tym narzędziem zabić Annę. Ze złamanym sercem wróciłam po córkę, której kolejny raz pilnował Pies i uciekłam nakazując wilkowi zostać. Biegnąc ile sił w nogach wieczorem znalazłam się nad jakimś strumykiem. Ignorując łzy mimowolnie napływające mi do oczu narwałam mnóstwo liści i zrobiłam prowizoryczne posłanie dla córeczki. Będę spała tuż przy niej. Nie wiem czy zrobiłam dobrze uciekając. Jak mam sobie poradzić bez Psa, który przynosił nam jedzenie? Woda nie jest problemem, ale pokarm wielkim. Boję się, że Adam wróci. A jeszcze bardziej boję się, że tego nie zrobi. Sama nie wiem czego chcę. Muszę się z tym przespać.

Piątek

Uciekając zapomniałam o jednym, ale bardzo istotnym fakcie: Zostawiłam Adamowi Psa, który był niebywale dobrym tropicielem. Znalazł nas dzisiaj rano. Jakaś część mnie ucieszyła się na ich widok. Nie miałam w ustach nic przez cały dzień, ale życie córeczki było dla mnie najważniejsze, więc chciałam kolejny raz uciec. Jednak Adam zatrzymał mnie i zmusił do tego abym wytłumaczyła mu o co chodzi. Niechętnie podzieliłam się z nim swoimi obawami. Mężczyzna zapewnił mnie, że to narzędzie miało posłużyć do zabijania agresywnych zwierząt, a nie do okaleczenia naszej córeczki. Chciałabym całkowicie mu uwierzyć, zrozumieć swój błąd, ale nie mogę się na to zdobyć. Razem z Adamem wróciłam do okolic, w których odbudowywaliśmy dom, ale mimo, że go kocham czuję, że muszę być ostrożna. W dalszym ciągu martwię się o Annę.

Adam

Wtorek - pięćdziesiąt lat później

Zostawiła mnie. Odeszła jakby była zwykłym snem. Gdyby nie Anna i reszta naszych dzieci nie wiedziałbym czy naprawdę istniała. Miesiąc temu Ewa zachorowała na ciężką chorobę. Cierpiała katusze. Czułem to. Najgorsze było właśnie bezsilnie patrzenie na to jak moja ukochana się męczy. Kiedy spoglądała na mnie swoimi wielkimi oczami wypełnionymi czystym bólem miałem ochotę sam siebie zabić. Nie mogłem patrzeć na jej cierpienia, ale też nie miałem jak jej pomóc. Codziennie modliłem się, aby Bóg ją uratował. I zrobił to. Zsyłając jej dar wiecznego snu. Wyglądała jakby naprawdę zasnęła. Anna nie rozumie, że jej matka już nigdy się nie obudzi. Razem wykopaliśmy jej grób i ogrodziliśmy go ciernistymi gałęziami aby nie rozburzyły go zwierzęta. Dzisiejszy dzień zapisze się w historii na wieki. - Zginęła pierwsza kobieta. Gdy to piszę czuję jakby to wydarzenie mnie nie dotyczyło. Jakby nie umarła najbliższa mi osoba.
Ewo, kocham cię. Wiem, że nigdy tego nie powiedziałem na głos, ale to szczera prawda.
Dobranoc.

Na grobie Ewy

Gdzie była ona, t a m był Raj.
__________________________

To na tyle naszych pomysłów.
Mamy nadzieję, że się Wam spodobało.
Taeyeon i Kimiko <3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz