sobota, 26 września 2015

"Pamiętniki Adama i Ewy" - nasze propozyzje #2

Hej, to znowu my! :)
Jak już wcześniej napisałyśmy, będzie też druga część naszych pomysłów, czyli wpisy z pamiętnika Adama. Przepraszamy, że tak długo zwlekałyśmy z dodaniem, ale chyba rozumiecie jak to jest: szkoła, zadania domowe, obowiązki itd. Jednak jesteśmy już z drugą częścią naszych propozycji do "Pamiętników Adama i Ewy".
Zachęcamy do przeczytania. ^^                     

Adam

Poniedziałek - po wygnaniu.

Nadal nie mogę uwierzyć w to co zrobiła Ewa, ale też nie potrafię się na nią gniewać. Ostatnio obserwowałem wilki - czworonożne stworzenia, którym wymyśliłem taką nazwę. Po ich dłuższej obserwacji i próbach zawarcia przyjaznych stosunków doszedłem do wniosku, że mimo wszystko to dość spokojnie usposobione zwierzęta. Może spróbuję jednego oswoić? Przydałby się nam. Pomógłby mi chronić Ewę, a poza tym zyskałbym kompana. Mogę spróbować. Jednak w tym celu muszę jakoś go do siebie przekonać. To raczej nie będzie łatwe. Na razie mam pewną hipotezę jak mogę go oswoić. Myślę, że świeże mięso może załatwić sprawę.

Wtorek - trzy tygodnie później

Po wielu dniach zmagań w końcu mi się udało. Pies, bo tak wabi się nasz udomowiony wilk, spędza z nami każdą chwilę. Sposób oswajania za pomocą mięsa oraz spokojnego mówienia zadziałał. Wydaje mi się, że zwierzę zaczęło się do nas przyzwyczajać. Od kilku dni uczę Psa polowania. W prawdzie już to umie, ale przeważnie sam zjada upolowane zwierzę nie dzieląc się z nami. Muszę jakoś mu pokazać, że ma obowiązek to robić. Jednak widząc z jakim entuzjazmem zjada swoje zdobycze sądzę, że przed nami jeszcze długa droga. Z każdym dniem coraz mocniej czuję, że pomiędzy nim a mną jest coś, czego nie umiem opisać. To uczucie jest trochę podobne do tego co czuję do Ewy, ale jednak nie jest aż tak mocne. Może to przyjaźń? Ewa wymyśliła to słowo. Mówi, że czuje do Psa to samo co ja. W każdym razie, teraz oprócz swojego dziennika mam jeszcze przyjaciela, któremu mogę powierzyć każdy sekret.

Środa

Dziś byłem naprawdę zaskoczony zachowaniem Psa. Dzień minął spokojnie, ale noc była czymś, czego nie da się zapomnieć. Zdarzyło się wydarzenie, które przypominało mi pamiętną niedzielną noc kiedy to tygrys zaatakował Ewę. Siedzieliśmy razem z Psem przed domem, gdy zjawiły się dzikie pumy. Jeszcze do teraz odnoszę wrażenie, że koty raczej nas nie lubią. Z resztą wzajemnie. Dziesiątka mocno umięśnionych i prawie tak dużych jak my sami pum zbliżała się do nas z wyraźną żądzą mordu w oczach. Szybko odprowadziłem Ewę do domu, ale Pies nie chciał wejść. Sam jeden natarł na dzikie koty. Bałem się o niego. Jeden udomowiony wilk chciał się zmierzyć z dziesięcioma większymi od siebie pumami? Wiedziałem, że sobie nie poradzi. Wybiegłem z domu i ruszyłem mu na pomoc. Pumy miały przewagę liczebną i nie dawaliśmy im rady. Pies i ja mieliśmy już dużo krwawiących ran, a otaczające nas koty odgradzały nam drogę do chaty. Psu udało się uciec. Myślałem, że mnie zostawi, ale on stanął na kamieniu i zaczął wyć. Zapadła cisza. Dzikie koty zamarły nadstawiając uszu. Przeczuwały niebezpieczeństwo.  Po kilku sekundach z lasu wybiegły dziesiątki wilków i zgodnie rzuciły się na pumy. Gdy te uciekły, wszystkie przybyłe zwierzaki stanęły w okręgu, razem z Psem. Nie rozumiałem ich zachowania, ale dostrzegłem w środku ich okręgu łagodne światło. Gdy zniknęło, wszystkie wilki ruszyły w stronę lasu, a Pies usiadł obok miejsca, które wcześniej było oświetlone. Podszedłem i zobaczyłem napis "Nie zapomniałem o was moje dzieci. Nigdy nie zapomnę i będę się o was troszczył zawsze...". Wtedy zrozumiałem, że to sam Bóg nas uratował. Upadłem na kolana i zmówiłem modlitwę.

Sobota - dwa tygodnie później

Bóg zrobił dla nas już tyle rzeczy, a my nic. Nie wiedzieliśmy jak się mu odwdzięczyć, podziękować za wszystko co dla nas robi. Wpadliśmy na pomysł aby codziennie, rano i wieczorem, odmawiać modlitwę, a dodatkowo w niedzielę robić to też w południe. Postanowiliśmy też krótko dziękować Bogu przed każdym posiłkiem i po nim. Wiemy już, że szatan próbuje nas sprowadzić na złą drogę, ale my kochamy Boga i nie damy się mu zmylić. Nie nabierzemy się na jego sztuczki. Dobrze, że jesteśmy razem - Ewa i ja. Możemy się nawzajem pilnować aby nie zejść z dobrej drogi, ale jednak się boję, że gdy nam obojgu szatan zawiąże przepaską kłamstwa oczy, nikt inny nas nie uratuje. Dlatego zdajemy się na Boga, że będzie mieć nas nadal w swej opiece. Ewa potrzebuje pomocy, lepiej pójdę sprawdzić o co chodzi...
                                                      

Już wkrótce pojawi się kolejna część naszych pomysłów.
Mamy nadzieję, że się Wam spodobało :)
Kimiko i Taeyeon <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz